19:37

Modern art

     
    Chyba staję się frankofilem. Chyba. Zbyt często używam tego słowa. Może boję się pewności. "Chyba" daje pozwolenie na błąd, a tego się boimy. Boimy się popełniania błędów, ale co do mojego zainteresowania Francją, w którego skład wchodzi wydawanie kroci na książki językowe, repetytoria, „fiszki” itd. (do nienowego mojego zainteresowania, pewnie będę regularnie wracała), szczęśliwym trafem trafiłam na francuski film „Molier na rowerze”.



  Tak więc pognałam na seans do kina studyjnego (swoją drogą polecam Wam, po co tracić pieniążki na często bardzo złe filmy w kinach komercyjnych), obejrzałam i się zachwyciłam. Opowieść o dwóch przyjaciołach aktorach, z których jeden postanowił zakończyć karierę obrzydzony ludźmi. Tak po prostu. Myślę, że bardziej pasowałoby mu żyć w czasach Moliera niż we współczesnym świecie. Wracając do jego przyjaciela. On całkiem nieźle radzi sobie w tym świecie, celebryta pierwsza klasa. I ten właśnie aktor bogacący się na telewizyjnym serialu, odszukuje przyjaciela, by go namówić do zagrania w reżyserowanym przez niego spektaklu opartym na dramacie Moliera - „Mizantrop”. Ich perypetie są bardzo zabawne, ale i kontekst sytuacyjny jak niezwykle prawdziwy, jak dobrze obnażający ludzkie słabości. Film szczerze polecam, ale przecież co ja tu miałam jeszcze...

   
    „Molier na rowerze” to tylko wstęp do moich rozważań. Spokojnie, nie zamknęłam się w samotności niczym Kartezjusz w poszukiwaniu prawdy. Jednak dotarłam po wielu zmaganiach do pewnego wniosku odnośnie sztuki. We francuskim filmie widać, że wiele się zmienia. Epoki przynoszą nowy sposób bycia, za tym zmienia się styl, przemysł, gospodarka, sztuka itp... Teraz jest zapotrzebowanie na seriale, na programy rozrywkowe, na rzeczy które nie będą zajmowały a umilały czas, na coś co nie obciąża naszych myśli i nie wymaga zbytniego wytężania rozumu. Choć powstają rzeczy cudowne, czy to w muzyce czy w filmie, czy w milionie innych dziedzin (wyraźnie widać to w prawie każdym moim tekście, kiedy moje achy i ochy nad daną twórczością, wiszą w każdym akapicie), to jednak istnieje ogromne zróżnicowanie. Od paru miesięcy – nie kłamię – zastanawiam się o co chodzi z tą sztuką współczesną, mianowicie jak mam odróżnić co jest tą sztuką, a co też nie. Tak więc, mój wniosek jest prosty. Samemu można stwierdzić co jest sztuką. W tego rodzaju wniosku pomogły mi zajęcia z teatru w kulturze, gdzie mówiliśmy o performansie. Wyobraźcie sobie tańce w plemieniu Kikuju w Kenii. Czy uważacie że ich taniec to sztuka czy rytuał? Właśnie, sztuka zależy od kontekstu kulturowego, od tego jak na nią spoglądamy, z jakiej perspektywy. Dla Kikuju ich taniec to rytuał, tradycja, a dla nas może już być sztuką.
     
    Jakiś czas temu, pani profesor z historii sztuki, pokazała nam „Fontannę” Marcela Duchamp'a, pytając na jakiej podstawie można stwierdzić czy to jest dzieło sztuki. Często muszę sobie zadawać takie pytanie, np. jeśli chodzi o performance. Nie rozumiem tego. Nie rozumiem Mariny Abramović, która przez parę godzin siedzi bez ruchu, a to wszystko ma jakiś głębszy sens, jakąś nazwę i jest dziedziną sztuki współczesnej. Sami możemy stwierdzić czy coś nam się podoba czy też nie. Sami też jesteśmy w stanie stwierdzić co jest tą sztuką co nie. Co wywołuje u nas wrażenia estetyczne. Nie jest to nowość, że ja widząc sztukę współczesną zadaję sobie pytanie, dlaczego teraz robi się wszystko i nic, i dlaczego to nazywa się sztuką współczesną. Coco Chanel też nie była zadowolona, kiedy Elsa Schiaparelli wzbudziła sensację swoimi kolekcjami opartymi na kolorowych, ekstrawaganckich rzeczach, całkowicie przeciwnych do klasyki elegancji wyznawanej przez Chanel. Chodzi mi o to, że czasy się zmieniają (czy tego chcemy czy też nie) i nowe pokolenia potrzebują czegoś nowego, z czym nie zawsze musimy się zgadzać. Skoro więc sztuka współczesna daje taką swobodę jej twórcom, to czemu ja nie mogę mieć swobody w wyznaczaniu jej granic dla samej siebie, nikomu nic nie narzucając?

PS. Patrząc na niektóre zdjęcia, słuchając muzyki, przeglądając portale społecznościowe, zastanawiam się do czego ludzie dążą.
                                                                                                                            M.O

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

TOP