23:32

Halloween? Dziady, Idioto! - wieczór z Mickiewiczem


   Włosi (jak się ostatnio okazuje) uczynili z tego święta, dzień potraw z dyni. Amerykanie i Brytyjczycy bawią się w straszne psikusy i przebieranki, a my? Jedni czekają na 1 listopada, czyli na Dzień Wszystkich Świętych, a drudzy obchodzą święto duchów. Tylko dlaczego nazywamy je Halloween, skoro mamy swoją i to jakże wyjątkową nazwę?

    Do nas moda na obchodzenie tego święta przywędrowała z Zachodu. Niewątpliwie jest ono potępiane przez Kościół katolicki i nazywane satanistycznym kultem. Zawsze przed 31 października dzielimy się na tych, którzy nie widzą nic złego w duchach i robieniu z dyni strasznych lampionów oraz tych, którzy nie uznają tego święta z racji wiary. Ja, jednak nie na tym chciałabym się skupić.


   Dlaczego tak bardzo lubimy zapożyczenia z innych języków? Nawet podobne zwyczaje muszą mieć swoją dobrze brzmiącą, egzotyczną dla nas nazwę, rzadko nadajemy im swoją. To waśnie tyczy się dzisiejszego święta Halloween, które w naszym kraju powinno być nazywane...Dziadami! Jest to zwyczaj wywodzący się z obrzędów słowiańskich i zapewne znany ze szkolnej lektury, a mianowicie "Dziadów" Adama Mickiewicza. Halloween, sięga korzeniami do wielu takich rytuałów wywoływania duchów, które również występowały w naszej kulturze. Jeśli mamy już świętować nie swoje święto, to chociaż nazywajmy rzeczy po imieniu, w końcu nie mamy się czego wstydzić.

   Osobiście nie obchodzę tego święta. Nie zamierzam przebierać się za wampira czy innego stwora i chodzić po domach, prosząc się o cukierki.Wpadła mi do głowy inna myśl. Co sądzicie o spędzeniu tego ostatniego, wieczora października w towarzystwie wyżej już wymienionego Mickiewicza i jego "Dziadów"?

   Tak, tak ma on swoich zwolenników jak i przeciwników, jest dla niektórych "oklepany i nudny", ale ja z przyjemnością poświęcę mu chwilę. Mimo wszystko, wcale nie był on takim poważnym poetą, jakiego poznaliśmy na lekcjach języka polskiego. Gdyby żył w naszych czasach, jestem przekonana, że znalazłby się na pierwszych okładkach, niejednego brukowca, a z wieszcza stałby się prawdziwym celebrytą.

M.C.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

TOP