20:28

Bez ukąszenia - "Kobra" grzeszy złą kondycją


Źródło: http://www.teatrtelewizji.tvp.pl/ Fot. I. Sobieszczuk
    Teatr sensacji, czyli "Kobra" powraca do TVP. Pisali, reklamowali, zapraszali, ale czyżby na pewno był to powrót godny prawdziwej kobry?
 
    Jestem zwolenniczką teatru w każdej postaci, tym bardziej cieszy mnie fakt, że istnieje Teatr Telewizji. Coś w rodzaju kultury dla niepokornych. Być może dla niektórych jest to jedyna okazja dotknięcia w jakikolwiek bliższy sposób sztuki. Tym razem widzowie mogli doświadczyć nieco innego teatru. Starsze pokolenie  z pewnością pamięta nadawany cykl sztuk sensacyjnych pod nieśmiertelnym tytułem "Kobra". Któż z nas nie lubi kryminalnych, trudnych do rozwikłania zagadek?

Źródło: http://tvp.info
 
   Po ponad dwudziestu latach TVP postanowiło przywrócić "Kobrę" do żywych. Spektakl "Dawne grzechy" w reżyserii Krzysztofa Langa miał symbolizować odrodzenie się zapomnianego teatru sensacji. Autorem dwuaktówki jest Roger Mortimer Smith, który pojawił się na wczorajszej premierze, która została wyemitowana na żywo tuż po godzinie dwudziestej. 

Źródło: http://www.teatrtelewizji.tvp.pl/ Fot. I. Sobieszczuk
 
    Z niecierpliwością wyczekiwałam i...się rozczarowałam. O ile pamięć mnie nie myli, nie widziałam słabszego Teatru Telewizji. Sztuka, która miała być trzymającym w napięciu thrillerem z elementami komedii, zawiodła. Fabuła była bardzo dobrym ciągiem przeplatających się ze sobą wątków z zaskakującymi zwrotami akcji, ale obnażyła zarazem kulawy warsztat aktorów. Nie przypuszczałam, że tacy aktorzy jak: Kamilla Baar, Andrzej Woronowicz, Tomasz Karolak i Jan Frycz będą w stanie położyć sztukę, nieznajomością jej treści (!). 

     Zbyt duża liczba przejęzyczeń, pomyłek, przerwanego tekstu, myślę, że takie rzeczy (a przynajmniej nie w takiej ilości) nie powinny się zdarzać aktorom z takim stażem. Tekst był w większości przypadków szybką wymianą zdań, być może to wprowadzało aktorów w ślepy zaułek z którego panicznie starali się wybrnąć. Takie odniosłam wrażenie czytając z twarzy Andrzeja Woronowicza, na której momentami, malowało się zakłopotanie. Stres również towarzyszył Tomaszowi Karolakowi, który dodając swoje "rozumiesz?" na końcu każdego zdania w ostatniej scenie, zrównał z ziemią jej klimat. To niestety nie plan filmowy, gdzie zawsze można przerwać i zrobić dubel. Jan Frycz swoją epizodyczną rolą starł się ratować rozgrywającą się akcję, jednak nie przemówił do mnie apatyczny charakter jego postaci. Jedyna kobieta występująca w tej sztuce, która zachowała zimną krew, czyli Kamilla Baar. Chyba najlepiej opanowała swoją rolę i nie raz wyszła obronna ręką z opresji, ale grą aktorską nie zachwyciła.

Źródło: http://www.teatrtelewizji.tvp.pl/Fot. I. Sobieszczuk
 
   Czy stres spowodował te wszystkie drobne wpadki, których nie mogło przeoczyć moje żabie oko?  Niezadowolenie nie byłoby tak wielkie, gdyby chodziło tylko o nieznajomość  tekstu, sama gra zawiodła. Tego Teatru Telewizji (który mimo wszystko zgromadził sporą liczę widzów przed odbiornikami) nie zaliczę do udanych, a nieśmiertelny cykl "Kobra" wolę chyba w klasycznej, czarno-białej wersji z prawdziwą magią kunsztu aktorskiego jak i tego sensacyjnego. 
M.C.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

TOP