20:02

Piątkowe frustracje #1: Widz nie kretyn, aktor nie dziwka!




   Ostatnio, bardzo tkliwie poruszanym tematem jest, dlaczego ludzie przestali chodzić do teatrów, oper czy też filharmonii. Zastanawiają się nad tym wszyscy poczynając od polityków, a kończąc na robotnikach drogowych (może to jest właśnie przyczyną sytuacji jaką mamy w kraju i licznych dziur na drogach). Pewności nie mam, ale słysząc te wszystkie niezbyt trafne komentarze, stwierdzam, że sami nie są stałymi bywalcami tych miejsc. Kiedyś nie do pomyślenia było, żeby nie angażować się w życie kulturalne. Gdzie więc leży przyczyna tego, że przestajemy rozwijać się intelektualnie i dbać o poziom swojej kultury?
 
   Tak, takie niestety są fakty. Ktoś to musi powiedzieć głośno. Wszyscy krzyczą, że we współczesnych sztukach widz staje się obiektem kpin i na każdym kroku uwłacza się jego inteligencji, a prawda jest taka, że sam sobie na to pozwala. Zapominamy o tym, że teatr bez widza nie istnieje. Aktor bez publiczności nie jest aktorem. Kiedy wreszcie dotrze do nas myśl, że tak naprawdę sztuka jest dla nas i to naszym zadaniem jest kreowanie jej razem z odtwórcami. Będziemy mieli kulturę na takim poziomie, na jakim ją zaakceptujemy. Co widać po jej obecnym stanie, „akceptacja” jest pojęciem względnym. Boimy się wyrażać swojej opinii na forum, komentować, a właśnie powinniśmy raz na zawsze określić, co nas tak naprawdę kręci i co nie podnieca!


   Kolejną osobą bez której teatru by nie było jest aktor. Ten, który wychodzi na scenę i codziennie poddawany jest nie lada wyzwaniu, musi sprostać oczekiwaniom widza. Być może brzmi to dla niektórych dwuznacznie, ale taka jest prawda. Jego gra, mimika, obycie ze sceną ma wpływ na naszą ogólną ocenę sztuki. Jakiś czas temu spotkałam się z opinią, że „prawdziwy aktor nie da się zwieść dobie kultury masowej i nie pozwoli złapać w sidła wszechobecnej komercji”. Mówiąc prościej nie sprzeda się. Co za bzdura! Czy aktor ma napisane na czole: „Dopóki gram w teatrze jestem aktorem”!? Udział w reklamach, role w serialach czy w filmach są wpisane w ten zawód. To czy zagra w jednym z popularnych tzw. "tasiemców" doktor Basie czy zostanie twarzą rajstop nie zmienia tego, że nim wciąż jest. To jaką drogę kariery obiera jest już zależne tylko i wyłącznie od niego. Może brać wszystkie propozycje jakie otrzymuje, a może dokonywać dokładnej selekcji, ponieważ o wizerunek trzeba dbać. Chociaż to już kwestia sporna, biorąc pod uwagę niektórych aktorów, a może już bardziej celebrytów? Nie możemy zapominać, że aktor też człowiek i musi  z czegoś żyć. Teatr niestety nie jest zbyt dochodowym źródłem utrzymania, a określenie „sprzedania się” jest zdecydowanie obraźliwym w tym wypadku.

    Dlatego apeluję do widza by ruszył w końcu trochę głową i nie dał się otumanić, bo mimo wszystko każdy ma rozum. Bez względu na swój status społeczny, płeć, orientację. To wszystko w teatrze przestaje mieć znaczenie. Tam liczy się chwila, bo chwilą się żyje na scenie, chwilą powinien oddychać widz. Czy coś takiego jak katharsis ma w ogóle jeszcze miejsce?

  Mogę zadawać sobie wiele pytań, ale najważniejsze jest by, aktor i widz zaczęli ze sobą współpracować. Pierwsze kroki musisz podjąć Ty sam, by przestać wmawiać sobie, że jesteś zbyt głupi i nie zinterpretujesz sztuki tak jakby życzył sobie tego jej twórca. Tu nie o to chodzi! Dla aktora najważniejsze jest to w jaki sposób Ty odbierasz to co on chce Ci przekazać.

Podsumowując, KULTURA nie Mahomet (w tym przypadku on przyszedł do góry) nie stanie pewnego, pięknego dnia w Twoich drzwiach i nie powie "przyszłam Cię trochę ukulturalnić". Drogi widzu! Nie daj z siebie zrobić kretyna i zadbaj o swój intelekt (oraz kieszeń aktora).

M.C.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

TOP