Źródło: http://www.hueckel.com.pl |
"Hańba!" oraz "Wstyd!", ostatnio bardzo popularne słowa, wypowiadane (może raczej wykrzykiwane) w teatrze. Nowa forma promocji czy protest, a może najzwyklejszy bunt sfrustrowanych widzów?
To co wydarzyło się niemal tydzień temu w Teatrze Starym im. Heleny Modrzejewskiej w Krakowie, nie mogło pozostać mi obojętne. Niewątpliwie, okrzyki podczas spektaklu nie były bezpodstawne. Pytanie, tylko czy takie zachowanie jest godne widza? Media rozpisały się na temat tego głośnego incydentu, a ja postanowiłam śledzić dalszy ciąg przedstawienia, który z desek teatru przeniósł się na pierwsze strony gazet.
Źródło: http://bi.gazeta.pl |
Początek tej podniosłej frustracji oczywiście jest ściśle związany z polityką. Przede wszystkim z decyzją Ministra Kultury, który mianował prawie rok temu Jana Klatę dyrektorem Teatru Starego. Wielu ma za złe reformy jakie wprowadza on do teatru, który od zawsze był synonimem klasyki na najwyższym poziomie.
Jego wizja jest natomiast, zupełnie sprzeczna z formą sztuki jaką od lat prezentuje drugi, najstarszy w Polsce teatr. Widzowie buntują się, nic dziwnego. Reżyser Jan Klata ma bardzo odmienny i nadzwyczajny sposób postrzegania sztuki, który chyba niezbyt trafia w gusta... . Prezentowany przez niego teatr współczesny nie jest dla każdego. Nie wszyscy do końca rozumieją ideę wyrazu współczesnej sceny. Sama nie jestem jej zwolenniczką.
Źródło: http://www.hueckel.com.pl |
Nie miałam okazji obejrzeć spektaklu "Do Damaszku", który rozpętał tę aferę. Widzowie przerwali spektakl podczas odgrywania scen seksualnych okrzykami, że to "Teatr Narodwy!", że "Wstyd i hańba", jednak wylewanie wiadra pomyj na aktorów, było już delikatnie mówiąc faux-pas (fr. błąd). Oni nie byli tutaj niczemu winni. Taką rolę otrzymali i taką zagrali, a przynajmniej starali się odegrać.
Źródło: http://bi.gazeta.pl |
Pojawiły się spekulacje, że być może była to akcja prowokacyjna (rodzaj promocji?), ale z tego by wynikało, że pomysł Jana Klaty na sztukę oraz poziom teatru w Teatrze Starym jest tak naprawdę jedną wielką prowokacją. Ponieważ jego kroki podjęte w teatrze, mówią same za siebie. Nie wzbudzają nic, prócz kontrowersji. Jak donoszą media, nawet aktorzy zbuntowali się przeciw najnowszej sztuce "Nie-Boskiej komedii" opartej o teksty Krasińskiego, która tak naprawdę podobno nie ma z nimi zbyt wiele wspólnego, a jej celem jest ukazanie polskiego antysemityzmu.
O co tu tak naprawdę chodzi? Czy nawet do teatru musi się pchać polityka, ze swoimi brudnymi buciorami propagandy? Niestety, ale teatr zaczyna stopniowo tracić swój wydźwięk i zamienia się w skomercjalizowaną instytucję, gdzie przestają liczyć się wartość i jakość sztuki, ale jej kontrowersyjny obraz. Tak wygląda to z perspektywy widza, który obserwuje poczynania np. w Tatrze Starym, który ściśle podlega władzy Ministra Kultury. Ciąg dalszy chyba każdy dopowie sobie sam.
M.C.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz