21:53

Piątkowe Frustracje 11: Sławne dzieci sławnych rodziców - nawiasem pisząc


   Już dawno miałam zamiar o tym napisać, ale czas nie był moim sprzymierzeńcem. Szczególnie, że do domu wracałam w późnych godzinach nocnych. Jednak mimo wszystko, zawsze znalazłam chwilę, by poczytać świeże nowinki ze świata kulturalnego czy też recenzje spektakli, które już od dawna figurują na czerwono w moim kalendarzu.

  Czytając jedną z opinii na temat spektaklu natknęłam się (nie po raz pierwszy) na słowa, pozwolę sobie zacytować: "(...)wyreżyserowany przez Błażeja Peszka (aktora Starego Teatru w Krakowie, syna Jana Peszka)." Wtedy właśnie pomyślałam, czy jeżeli ma się popularnego jednego z rodziców to o jakichkolwiek własnych działaniach twórczych możemy zapomnieć? Tylko dlatego, że przez resztę swojego żywota będziemy mieli doszywana łatkę "syn czy córka XYZ"? Pierwszy raz pomyślałam, jak dobrze, że moja mama jest księgową...

  Często nie rozumiem takiego dopisywania, kto jest córką, wnuczką czy kuzynem wuja siostry ciotecznej jakiejś znanej osobowości. Kogo to tak naprawdę obchodzi? Nazwisko jest rozpoznawalne i wg mnie może być pomocne, ale stanowi również pewien rodzaj utrudnienia
dla takiej osoby, ponieważ społeczeństwo i tak będzie od niego wymagało znacznie więcej, patrząc przez pryzmat osiągnięć bliskiej mu osoby. Może również być pomocne

   Każdy pracuje na własne konto i myślę, że niektórzy dziennikarze powinni w końcu sobie to uzmysłowić. Zapewne otrzymam teraz przydomek "Pani Czepialskiej", ale to nie jest pierwszy przypadek, kiedy "nawiasem pisząc" podkreśla się kto z kim ma jakieś koligacje rodzinne. Przykład Pana Peszka jest zupełnie przypadkowy, bo równie dobrze mogłabym podać setki innych podobnych wzmianek i dopisków tego typu. Moim zdaniem takie napomknienie jest zupełnie niepotrzebne i tak naprawdę może i błahe, niemniej mnie sfrustrowało, kiedy spotkałam się już po raz kolejny z takim "nawiasowym doszywaniem rodzinnej łatki".

M.C.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

TOP